DZIEŃ ZADUSZNY, 2 LISTOPADA 2024 R.
Jeszcze na początku XX wieku na polskiej wsi istniało wiele obrzędów związanych z przygotowywaniem jedzenia i karmieniem dusz bliskich zmarłych. Wierzono, że w te dni dusze odwiedzają swoje dawne domostwa. Specjalnie dla nich pieczono chleby, gotowano kaszę, bób i wiele innych potraw.
Innymi obyczajami związanymi ze Świętem Wszystkich Świętych i Dniem Zadusznym były obrzędy związane z ogniem. Ludzie żywili nadzieję, że oprócz pokarmu, duszom potrzebne jest światło do odnalezienia drogi do domu i ciepło do ogrzania się, z tego powodu w czasie świąt palono ogniska na rozstajach dróg, przy cmentarzach i na samych grobach bliskich zmarłych.
Od niepamiętnych czasów ogień kojarzony był ze śmiercią i duchami. Taki jest prawdopodobny rodowód dzisiejszego palenia zniczy na grobach.
Akcja wysiedleńcza ludności, która miała miejsce przed powstaniem kopalni węgla brunatnego, związana była również z relokacją kościoła pw. św. Jana Chrzciciela, który został przeniesiony do miejscowości Biała w powiecie pajęczańskim. Natomiast cmentarz otaczający kościół został zlikwidowany, a groby przeniesiono na cmentarz w Łękińsku.
Jak wspomina Helena Bęczkowska ze STOWARZYSZENIA OJCOWIZNA WOLA GRZYMALINA: „Nasz cmentarz był mały, ogrodzony murem z cegły, było jedno wejście. Na cmentarzu groby były małe , nie było pomników, tylko obramowane były cementem. Na Wszystkich Świętych ubierane były gałązkami świerku i kwiatkami morcinkami oraz białymi świeczkami. Obok muru cmentarza zbierała się młodzież, zbierała drewno i chrust, a następnie był palony duży ogień. Ten ogień palony był na cześć dusz, które cierpiały w czyśćcu, a chciały się dostać do nieba, a przy okazji można było się ogrzać. Nie wiem czy jeszcze gdzieś była taka tradycja.”
http://wolagrzymalina.blogspot.com/.../pomnik-w-ekinsku...